Dzisiaj
odwiedziłem mojego przyjaciela Marcina. Zaproponował mi poczytanie
lektury. Zgodziłem się. Gdy zaczęliśmy czytać, to nagle zrobiło
nam się zimno. Po chwili dopiero zobaczyliśmy, że jesteśmy na
Grenlandii. Było tam tak biało i nic nie widzieliśmy.
Postanowiliśmy, że poszukamy czegoś gdzie moglibyśmy się
schronić. Szliśmy i szliśmy, gdy nagle napotkaliśmy parę domków
igloo. Zapukaliśmy do jednego z nich. Otworzył nam chłopiec, który
nazywał się Anaruk. Poznaliśmy się. Anaruk wpadł na świetny
pomysł, że wyruszymy na polowanie na foki. Od razu się
zgodziliśmy. Poszliśmy nad ocean. Po paru godzinach zauważyliśmy
wielką, tłustą fokę na krze lodu. Anaruk dał nam harpun i
powiedział: rzućcie i zabijcie tą fokę. Bardzo się baliśmy, ale
jakoś nam się udało, trafiliśmy. Potem przynieśliśmy zabitą
fokę do igloo. Mama Anaruka zrobiła ubrania za skóry foki. W
nagrodę, że upolowaliśmy taką wielką fokę mama chłopca
poczęstowała nas obiadem. Dowiedzieliśmy się, że Eskimosi jedzą
surowe mięso. Podziękowaliśmy
za pyszny obiad i po chwili znowu byliśmy już u Marcina w
domu. Wszystko opowiedzieliśmy rodzicom, ale oni i tak nie chcieli
nam uwierzyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz