piątek, 25 października 2013

Wycieczka do lasu

Wybraliśmy się z Kacprem do lasu. Las był duży, my nie zwracaliśmy uwagi w jakim kierunku idziemy. No i zabłądziliśmy !!!
Wystraszeni nie wiedzieliśmy w którą stronę iść. Postanowiliśmy pójść przed siebie. Pomiędzy drzewami zobaczyliśmy dziwną chatkę, stojącą na ogromnej kurzej łapie. Drzwi były otwarte i choć baliśmy się, weszliśmy do środka. Na półce leżał wielki, czarny kot. Nad nim latał ogromny nietoperz, a wszędzie wisiały i leżały jakieś dziwne rzeczy. Wystraszeni staliśmy z Kacprem na progu chaty. Byliśmy głodni i zmarznięci. Ale nigdzie nie było widać właściciela chaty. Na raz ze ściany wyszła czarownica, podeszła do nas zapytała się co my tu robimy i czy jesteśmy głodni. Baliśmy się, że zamknie nas w klatce, tak jak w bajce o Jasiu i Małgosi . Ale się tak nie stało. Czarownica dała nam do picia sok i wspaniałe ciasteczka z kawałkami czekolady. Po zjedzeniu ich zasnęliśmy. Okazało się, że były to czarodziejskie ciasteczka bo rano obudziliśmy się we własnych łóżkach we własnym domu. Obaj z Kacprem jesteśmy zadowoleni z naszej przygody.
Kacper Ch.


czwartek, 24 października 2013

Mleczna przygoda

Dziś po szkole przyjechała po nas Kuby mama i tata. Jak wracaliśmy do domu to ja i Kuba popatrzeliśmy  się na szybę i nagle,zrobiło się ciemno. Chwila moment i się rozjaśniło,a my znaleźliśmy się w kraju mleka. Wskoczyliśmy do mleka i po chwili wciągnęła nas ogromna rura. Znaleźliśmy się na statku który był cały z ciastek. Tam spotkaliśmy kapitana Romka który zaprosił nas na rejon po morzu które były z ciasteczek. Były takie pyszne że nie mogliśmy się powstrzymać od nich. Gdy było już koniec rejsu wysiedliśmy i podziękowaliśmy kapitanowi. Chwilę potem zrobiło się jasno i z powrotem byliśmy w samochodzie.
Kuba A.

wtorek, 22 października 2013

Przygoda z psem Fuksem

Dzisiaj z Maćkiem wybrałem się do jego dziadków. Drzwi otworzyła nam babcia, bardzo szczęśliwa z naszej wizyty. Po wejściu do domu błysnęło jakieś dziwne światło i staliśmy się mali. Pies dziadków, Fuks zaczął nas gonić, ale my uciekaliśmy najszybciej jak się da. W końcu Fuks nas złapał i zjadł. Przez jego gardło trafiliśmy do brzucha. Zwiedziliśmy całe wnętrze Fuksa. Najbardziej podobało mi się w mózgu, gdzie sterowaliśmy jego ciałem. Myśleliśmy jak się stamtąd wydostać. Maciek powiedział,że musimy go połaskotać w gardło to kichnie i wtedy wyskoczymy. I tak się stało. Gdy kichnął to wyskoczyliśmy. Ta przygoda bardzo mi się podobała.
Maciek W.

poniedziałek, 21 października 2013

Na księżycu

Kiedy wracałem z Olą z Domu Kultury podleciała do nas rakieta. Zabrała nas na księżyc. Tam poznaliśmy kolorowego ufoludka. Miał na imię Alex i lubił lody o smaku waniliowym. Bawiliśmy się w berka skacząc z planety na planetę. A potem budowaliśmy rakietę. Kiedy była gotowa pożegnaliśmy się z ufoludkiem i polecieliśmy na Ziemię.
Ola U.

piątek, 4 października 2013

Kasztanowy ludzik

Poszliśmy do parku z Milkiem pozbierać kasztany. Nagle ukazał się nam kasztanowy ludzik. Zaproponował nam ciasto i herbatkę. Dzięki magicznej rurce staliśmy się mali. Powiedział tylko "abra kadabra" i byliśmy już w kasztanowym mieście. Pozwiedzaliśmy miasto i poszliśmy na herbatkę i ciasto. Poznaliśmy pieska Kiki Lola. Pobawiliśmy się i wróciliśmy do parku, a potem poszliśmy do domu na herbatę i kakao.

Angielska przygoda

Dzisiaj odwiedziłem Kacpra w jego domu. Po powrocie ze szkoły Kacper odrabiał zadanie domowe z języka angielskiego. Otworzyłem książkę i przeniosłem się z Kacprem do Anglii. Tam zwiedziliśmy Londyn: stadion Wembley, wieże zegarową Big Ben, a później w centrum miasta jeździliśmy na łyżwach. Wieczorem zmęczeni wyprawą zatrzymaliśmy się w hotelu pięcio-gwiazdkowym. Tam otrzymaliśmy od obsługi książkę, którą wspólnie zaczęliśmy przeglądać. Nagle okazało się, że jesteśmy w pokoju Kacpra. To była bardzo fajna przygoda!
Kacper R.


czwartek, 3 października 2013

Planeta wody

Wracając ze szkoły poszliśmy do parku popatrzeć na fontannę. Nagle znaleźliśmy się na innej planecie. Gdzie byli jacyś ludzie ze skrzelami. Popatrzyliśmy się na siebie i zobaczyłem, że Oliwer też ma skrzela. Następnie podpłynął do nas jakiś pan. Zapytał się skąd  jesteśmy.  Odpowiedzieliśmy, że z Bogatyni. Następnie nieznajomy powiedział: w takim razie to chyba nasza fontanna was wciągnęła. Ja powiedziałem, że tak. Ten miły pan powiedział, że ma na imię Marek i z chęcią oprowadzi nas po mieście. Były tam różne markety, sklepy spożywcze, ale nas zainteresowała sztuka robienia broni z niczego. Nauczyliśmy się tej sztuki w jeden dzień.  Następnego dnia broniliśmy prawa. Dostaliśmy medal za obronę miasta, ale bardzo chcieliśmy wracać już do domu. Pan Marek zaproponował , że zaprowadzi nas do teleportera, my się zgodziliśmy. W taki to właśnie sposób wróciliśmy do domu.

Oliwer R.

środa, 2 października 2013

Przygoda na Marsie

Dzisiaj, gdy wychodziłem z Wiktorem ze szkoły zauważyliśmy, że dzieje się coś dziwnego na szkolnym podwórku. Okazało się, że przyleciało do nas UFO. Podeszliśmy bliżej, drzwi same się otworzyły i wyszły jakieś dwie nieznane postacie. Przedstawiły się nam, nazywały się Galakta i Marmar, zaprosiły nas do środka. Było mnóstwo kolorowych przycisków, które wydawały głośne dźwięki. Po chwili zapytali się nas czy polecimy z nimi na ich planetę, odpowiedzieliśmy, że z wielką przyjemnością wyruszymy z nimi. Gdy już byliśmy na Marsie, poznaliśmy ich przyjaciół i rodziców Marmara i Galakty. Oprowadzili nas po Marsie. Najbardziej podobał się nam plac zabaw, był bardzo kolorowy a urządzenia do zabawy super. Długo się bawiliśmy, zjeżdżaliśmy, huśtaliśmy i wspinaliśmy po różnych drabinkach. Było bardzo ciekawie. Wiktorowi bardzo podobała się ta planeta, powiedział, że chętnie by tu zamieszkał, albo jeszcze raz ją odwiedził. Gdy już odlatywaliśmy, mama Marmara dała na pamiątkę zdjęcia, które robiła, gdy bawiliśmy się i zwiedzaliśmy. Pożegnaliśmy się i wyruszyliśmy na Ziemię. Wylądowaliśmy na podwórku Wiktora, jego rodzice i młodszy brat Szymon bardzo się zdziwili, czym wraca ze szkoły ich syn.
Wiktor P.