wtorek, 12 listopada 2013

Prośba przedmiotów

Bardzo lubię chodzić do Wiktorii, bo w szkole stara się być grzeczna, ale w domu to istny „wariat”. Po zjedzeniu obiadu wpadliśmy do jej pokoju i zaczęliśmy skakać z łóżka na podłogę, z podłogi na łóżko. Obijaliśmy się o ściany nagle coś zaczęło na nas krzyczeć. Na początku myśleliśmy, że to rodzice Wiktorii, ale nie, to były podłoga, łóżko, ściany, dywan. „O co wam chodzi?” – zapytaliśmy. A one po prostu chciały, żeby ktoś poświęcił im trochę czasu. Zaczęliśmy rozmawiać. Przedmioty z Wiktorii pokoju zaczęły opowiadać różne śmieszne historie. Przerwy były tylko na jedzenie, odrabianie lekcji, mycie. Ciągle słuchaliśmy i słuchaliśmy, aż usnęliśmy. Moim zdaniem przedmioty z Wiktorii pokoju chciały jej przekazać, żeby nie była taką bałaganiarą. Czy się domyśliła sprawdzę przy następnych odwiedzinach.

Wiktoria K.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz